Aktualności
Home \ Lwów \ Kolumna Adama Mickiewicza

Kolumna Adama Mickiewicza

Kulisy konkursu na projekt

Tygodnik Ilustrowany w styczniu 1899 roku donosił: znany zaszczytnie powieściopisarz Adam Krechowiecki, przeprowadził w Komitecie Lwowskim uchwałę na mocy której, projekt pomnika Mickiewicza winien mieć kształt kolumny. Uchwała ta znalazła nielicznych tylko przyjaciół, przeciwników zaś wielu, którzy wróżyli jej dla tysiąca i jednego powodów, najnieszczęśliwszy wynik. Stało się jednak inaczej. Ogłoszono konkurs.

Prób nadeszło kilkanaście. Sąd złożony z takich mistrzów, jak Cyprian Godebski, Pius Weloński, dalej ze znanych rzeźbiarzy: Adama Lendowskiego z Wiednia, Jana Wójtowicza z Pesztu, oraz z kilku miejscowych estetów, po krótkim przeglądzie wydał jednogłośny wyrok, i… przyjęto kolumnę!

Twórcą jej został Antoni Popiel, wówczas rzeźbiarz młody, niezwykle uzdolniony, pracowity, późniejszy twórca popiersia Kornela Ujejskiego, znajdującego się obecnie w Szczecinie. Projekt Antoniego Popiela za który przyznano pierwszą nagrodę nosił nazwę “Natchnienie”. “Podstawa pomnika składała się z trzech koncentrycznych, coraz mniejszych sześcioboków, tworząc schody o niewielkim kącie pochylenia. Smukły piedestał dźwiga gładką, lekko po środku wybrzuszoną kolumnę. Na jej szczycie, kapitel mając za podstawę, goreje trójnóg z wiekuistym ogniem natchnienia. U stóp kolumny widzimy postać poety. Jaśnieje ona wzniosłością, bez wymuszonej pozy. Mickiewicz ma głowę podniesioną w górę, wzrokiem zaś sięga ku zlatującemu do niego geniuszowi poezji. U stóp poety legł wieniec, widomy symbol jego sławy. Pomysł prosty, jasny, pełen wdzięku, przenikający. W przeprowadzeniu lekkość, swoboda. Kolumna i postać łączą się harmonijnie. Unoszący się jakby w powietrzu, a przymocowany do boku kolumny, geniusz poezji wypadł bardzo szczęśliwie. Wykonanie znalazło się na wysokości intencji. “Natchnienie” okazało się rzeczywiście natchnionym.” Tak pięknie został opisany w Tygodniku Ilustrowanym projekt naszego pomnika Adama Mickiewicza, całkowicie zgodny z tym co znamy, co zostało zrealizowane w następnych latach, opis ten po latach sprawia nam radość, bo przecież kochamy nasze pomniki, a szczególnie Adama Mickiewicza.

“Drugą nagrodą uwieńczono projekt, nadesłany z Florencji, dłuta Mieczysława Zawiejskiego. Na szczycie kolumny osadził artysta gwiazdę, piedestał obsypał palmami. I tutaj zjawia się geniusz poezji niosąc wawrzynowy wieniec poecie. Mickiewicz znajduje się u czoła kolumny. Przypomina retora.

Trzecia nagroda dostała się Wacławowi Szymanowskiemu z Paryża. Uwiadomiony telegraficznie o wyniku konkursu, artysta telegraficznie nagrodę odrzucił. A sądził go przecież mistrz jego i przyjaciel, Cyprian Godebski! W projekcie Szymanowskiego Mickiewicz zajął miejsce na samym szczycie kolumny. Nad nim unosi się geniusz poezji, jakby podszeptując poecie do ucha to, co ma ożyć w pieśni. Piedestał zdobi bardzo piękna płaskorzeźba. Sędziowie podnosili liczne zalety projektu, zapomnieć wszakże nie mogli i o jego wadach. Inne projekty wyszły też, bądź co bądź, z pod dłut niepowszednich.

Nazajutrz po konkursie odbyła się uczta na cześć sędziów, w czasie której wzniesiono zdrowie seniora Cypriana Godebskiego, a ten znów odpowiedział toastem sławiącym laureata.” Dotychczas więc wszystko dobrze… ale w Galicji od projektu, choćby nagrodzonego, do pomnika – mówili sceptycy – droga bardzo daleka. Nie było tak źle, już 30 października 1904 roku odsłonięto ten najpiękniejszy na świecie pomnik Adama Mickiewicza, pod którym odbywały się liczne manifestacje patriotyczne we Lwowie. Dla nas Lwowiaków, żaden z pomników Mickiewicza, z Krakowa, Warszawy, czy z Paryża, nie może równać się z pomnikiem Antoniego Popiela. Przecież Antoni Popiel wygrał konkurs z nie byle jaką konkurencją, Wacław Szymanowski był twórcą przepięknego pomnika Chopina w Warszawie i pomnika Grottgera w Krakowie. Pomnik lwowski jest naprawdę bardzo piękny, zatem nie należy się dziwić, że po drugiej wojnie światowej, socjalistycznym zwyczajem, dopisano współtwórcę, niejakiego M.Paraszczuka, który, jak głosi legenda, w tym czasie dopiero pasł krowy, gdzieś tam na wsi pod Lwowem. Szkoda tylko, że w większości wydrukowanych opracowań o “Sztuce Polskiej” trudno znaleźć Antoniego Popiela i jego pomnik.